poniedziałek, 15 lutego 2010

11 km dziennie

Zgodnie z postanowieniami noworocznymi czynnie uprawiam sport. Zaczalam rowniez coraz baczniej przygladac sie temu co jem i jak zyje. Przeciwstawic sie biernosci, lenistwu i wytaczac sobie coraz to nowe "maluczkie cele".
Jedna z drastycznych zmian jest zmiana autobusu na ... wlasne nogi. Codziennie pokonuje 11 km. 5.5 km kazdego ranka oraz tyle samo wieczorem. Rano zajmuje mi to 45 min, wieczorem - z wiekszym luzem przed spoznieniem sie gdziekolwiek, okolo 1.5 godziny.

Jestem z tego osiagniecia niezmiernie dumna. Nie zraza bowiem mnie mgla, mzawka, deszcz, lub slizka nawierzchnia. Zakladam swoj plecak kazdego ranka, ubieram wygodne buty (podstawa!!) i zmierzam w kierunku pracy.

Tak milo spedzam te 45 minut rozmyslajac nad wlasnym zyciem, nad celami, nad swa przyszloscia. Lubie rowniez patrzec na ludzi, dzieci biegnace do szoky w fartuszkach szkolnych, na labedzie i kaczki. Bardzo pozytywnie wplywa to na moje podejscie do kazdego dnia. Oczywiscie pozytywnie.

Najbardziej jestem dumna nie z pokonywanego dystansu a z konsekwencji. Ciesze sie, iz nie odstraszaja mnie drobne niedogodnosci, a przede wszystkim nie daje sie lenistwu. A co najwazniejsze realizuje swoje postanowienia.

Dobrze jest zaczac zmiany od samej siebie i od drobnych rzeczy. Nie wymagac zbyt duzo jak na poczatek, bo te male zmiany kosztuja najwiecej ale i ciesza rownie mocno ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz