środa, 3 marca 2010

Rejestracja

Dzisiaj zarejestrowalam swoje dane na zblizajacy sie Mini Marton. Zgodnie z tym co pisalam, maraton odbedzie sie 7go czerwca w Dublinie.

Juz nie moge sie doczekac....Czeka mnie kilka miesiecy ciezkiej pracy, ale wiem, JESTEM PEWNA, ze dam rade.

Po powrocie z Polski bede kontynuowac swoje treningi i przygotowania. Limit tygodniowy musi byc zachowanyl.

Czekajcie na mecie ;-)
Pozdrawiam, Tabdel E

Szczescie


Jestem szczesliwa, iz tyle rzeczy ostatnio dzieje sie w moim zyciu... Rzeczy pozytywnych. Jestem szczesliwa, iz dzieki swojej determinacji, planom, staram sie osiagac drobnymi kroczaki to co zaplanowam. Ten rok zaczal sie niesamowicie, a przede mna przeciez tyle wspanialych wydarzen. Slub, maraton, wyprawa do Chin.
Ale i tych mniejszych, treningi, pokonywanie bolu i zwalczanie swych niedoskonalosci.

Poraz pierwszy w zyciu stwierdzam, ze to wcale nie jest takie trudne, nie jest wcale trudne byc szczesliwym. Bo nie trzeba sie zenic, czy jechac do Chin by zmierzyc sie ze szczesciem. Chodzi glownie o osiaganie swych zamierzen, dazenie do zdobywania "wierzcholkow gor". Mniejszych lub tych na miare najwazniejszych w zyciu. Tego wlasnego Mont Everest.

Fakt, moich reularnych cwiczeni, regularnego biegania rownie mocno mnie cieszy jak zblizajaca sie podroz do Azji. Podkreslam, ze podroz odbedzie sie bez znajomych, bez Meza. Czasem dobrze jest pobyc samemu, poukladac balagan na polkach i zlapac dystans do wszystkiego w okol.

Zdecydowanie zgadzam sie z teza, iz pozytywne zdarzenia przyciagaja kolejne pozytywne i ze od nas samych zalezy bardzoooo wiele.
Wierze, ze jeden usmiech zostanie odwzajemniony. Ze tak naprawde licza sie drobne gesty, ktore na pewno wroca do nas z wieksza sila.

Dzisiaj jestem szczesliwa. W zasadzie nic wielkiego sie nie zdarzylo. A jednak w srodku czuje, iz rozpiera mnie pozytywna energia. Co prawda po ostatnim treningu nie bylam w stanie przejsc swoich 11 km, ktore pokonuje od miesiescy kazdego dnia, ale w konsekwencji dalam rade.
Trzeba cieszyc sie z drobnych rzeczy, by moc przyjac te wielkie z rownym rozmachem ;-)

Pozdrawiam cieplo.
E

poniedziałek, 1 marca 2010

Maraton


Przygotowywuje sie do Mini Maratonu dla kobiet. Maraton bedzie mial miejsce 7go czerwca, czyli tydzien po moim slubie. A wiec wzielam sie do pracy ostro. Trenuje codziennie. Staram sie pracowac intensywnie ale przede wszystkim nie opuszczac treningow. Codziennie biegne na silownie, by moc sprawdzic na biezni swoj wynki, tzn czas w ktorym przebieglam ilosc zaplanowanych kilometrow. Mini Maraton to nie heca byle jaka. Trzeba przebiec w pocie czola 10 km. Wiem, ze trenujac intensywnie dam rada, a na domiar tego zalozylam sobie, ze dam rade przebiec w dobrym czasie.
A wiec w zeszlym tygodniu zaraz po zajeciach boxu bieglam. Poszlo mi calkiem niezle, wiec we wtorek zmobilizowalam sie do jeszcze wiekszej pracy. Przebieglam 7km. Nie bylo mi ciezko w trakcie treningu, za to w piatek moja kondycja byla jedna wielka porazka. Nogi ciagnely moje cialo. Nie odczuwalam zadnej satysfkacji z biegow i marzylam jak najszybciej znalezc sie w domu, lezaco na lozku... W sobote zrobilam ture, ale nowe buty - calkiem odbre wydawaloby sie - przeszkadzaly mi, odsznurowywaly sie i clay trening diabli wzieli. Musialam zatrzymywac maszyne, by zawiazazc sobie buty.

Najwazniejsze jednak, ze wtyrwalam w postanowieniu, ze nie poddalam sie, ze codziennie mobilizowalam sie do pracy i cwiczenien.
W sumie to moj miesiac intensywnych cwiczen, regularnego chodzenia na silownie, basen i zajecia na silowni. Jestem dumna. WIdze wielka zmiane wlasnej postawy wobec wczesniej podjetych projektow. Wow rozpiera mnie radosc na sercu.
Co prawda brak mi czasu na wiele innych przyjemnosci, jak moje ksiazki, ulubione blogi. Ale nadrabiam to w mojej nudnej pracy ;-)

W biezacym tygodniu ominie mnie kilka treningow, jade bowiem na weekend do domu. Jednakze od przyszlego tygodnia biore sie ostro za prace. Zamierzam spisywac sobie czas oraz pokonana odleglosc.
A w kolejnym prawdopodobnie bede pracowac pod okiem trenera ;-)

Milego tygodnia